Gośka |
Wysłany: Czw 15:26, 20 Sie 2009 Temat postu: CYPIS ZUCH Zbyszkowisko szuka domu najlepszego z możliwych ! |
|
Cypek to radosny siedmiomiesięczny psiak o wspaniałym charakterze. Jest towarzyski, sprytny i błyskotliwy, wielka z niego przylepa.
Poza szczególną troską jakiej wymaga ten pies jeśli chodzi o sposób karmienia (ważna jest konsystencja pokarmu) i pojenia, to całkowicie normalny, psotny, prawidłowo rozwijający się pies, który z pewnością dostarczy nowym właścicielom wielu wzruszeń i radości.
Ma wszystkie szczepienia i odrobaczenia, jest tatuowany, ma mikroczip i rodowód.
A oto jego historia:
Cypis urodził się u nas, jako jedno z ośmiu szczeniąt. O tym, że coś jest nie tak zauważyliśmy kilka dni po urodzeniu. Nasze szczenięta są ważone codziennie wieczorem i szybko dostrzegliśmy, że Cypek przybiera na wadze zbyt mało i zaczyna odstawać od rodzeństwa. W pierwszej chwili uznaliśmy, że to przez to, że był jednym z mniejszych szczeniąt, więc pozostałe silniejsze szybciej się najadają i odpychają go od matki (konkurencja była spora, przecież szczeniąt było aż 8 ).
Rozpoczęło się uważne pilnowanie szczeniąt w czasie karmienia. Nie potrzebowaliśmy wiele, by szybko się zorientować, że Cypuś ma wielki apetyt i nie ociąga się w wyścigu do mamy, jednak po kilkunastu sekundach od rozpoczęcia ssania mleko zaczyna wypływać mu noskiem a mały zaczyna się zachłystywać, odkleja się od sutka i traci dużo czasu na oczyszczenie nozdrzy. Pozostałe szczenięta wykorzystują sytuację i po chwili zaczynają podbierać mu mleko. Cypuś nie najadał się. Pierwszym naszym podejrzeniem był rozszczep podniebienia. Obejrzeliśmy maleńki pyszczek możliwie dokładnie i głęboko, lecz nie zauważyliśmy żadnej nieprawidłowości w budowie i wyglądzie podniebienia. Poza tym nie wydawało się, by szczeniaczek miał jakieś problemy z wytworzeniem podciśnienia, ssanie wyglądało normalnie.
Zaczęliśmy pełnić dyżury na zmianę i co dwie godziny (także w nocy) kontrolowaliśmy karmienie. Gdy pojawiało się w nosku mleko małego trzeba było natychmiast odkleić (bo mały jakby tego nie zauważał a przetrzymany odklejał się sam ale już bardzo podtopiony), nosek wytrzeć, odczekać chwilę i przystawić go ponownie, by zjadł jak najwięcej. W tym samym czasie trzeba było pilnować sutka, by reszta głodomorów go nie opróżniła.
Uznaliśmy, że skoro podniebienie Cypka wygląda normalnie i problemów ze ssaniem nie ma, być może mały cierpi na uchyłek przełyku. Gdy zawieźliśmy go na diagnostykę był tak malutki, że wciąż mieścił się na dłoni. Dostał kontrast i nie bez trudu wykonaliśmy zdjęcie RTG, by ocenić budowę przełyku. Widoczne na zdjęciu struktury były tak mikroskopijne, że z trudem rozpoznawaliśmy granice narządów. Kontrast w większości spłynął do żołądka jednak udało się nieco lepiej dzięki niemu uwidocznić przełyk – widniał jako jasna nitka i żadne z nas nie dopatrzyło się niczego, co mogłoby być uchyłkiem. Poza tym już wcześniej wiedzieliśmy, że w przypadku uchyłku pomaga karmienie w pozycji pionowej. Tymczasem pozycja Cypusia w trakcie spożywania pokarmu nie miała znaczenia, miał lepsze i gorsze dni ale zawsze zalewał się tak samo. Regularnie dokarmialiśmy go już preparatem mlekozastępczym.
Cypis był malusieńki, jednak regularnie przybierał na wadze. Miał potężną wolę walki, wielki apetyt i cieszyliśmy się z każdych kilku gramów, które poprawiały wynik poprzedniego dnia. Od wielu osób słyszeliśmy, że być może problem zniknie, gdy psiak zacznie jeść samodzielnie pokarm stały i niecierpliwie czekaliśmy na ten moment.
Odwiedzający nas goście interesowali się tylko Cypusiem. Na zdrowe, pulchne szczenięta patrzyli tylko przez chwilę a potem ich uwaga skupiała się wyłącznie na wzruszającej do łez, malutkiej czarnej kruszynie. Każdy chciał być świadkiem karmienia z butelki wielkości grubego flamastra. Cypek rósł wolniej, ale prawidłowo. Chodzić nauczył się pierwszy – on przecież nie miał do dźwigania wielkiego brzuszyska, więc szybciej niż reszta wspinał się na łapki wytrzymujące jego ciężar. Nawet nie zauważyliśmy, gdy zaczął biegać po mieszkaniu.
To właśnie on był najbardziej wypieszczonym pieskiem z miotu. Cudownie się bawił i uczestniczył w rozrywkach pozostałych szczeniąt. Był najmniejszy, ale nie pozwalał sobie dokuczać.
Z czasem z przykrością zauważyliśmy, że krztusi się również pokarmem stałym a pokarm o zbyt płynnej konsystencji wypływa mu częściowo nosem. Oddzielaliśmy go więc od pozostałych szczeniąt na czas karmienia, karmiliśmy osobno i nauczyliśmy się natychmiast reagować, gdy zachłyśnięcie przybierało zbyt intensywną formę.
Kolejne szczenięta opuszczały Zbyszkowisko do nowych domów, a Cypusia nikomu nie proponowaliśmy, chcieliśmy zakończyć diagnostykę i podjąć próby leczenia. Trudno nam było sobie wyobrazić, że oddamy komuś psa a ten po kilku tygodniach np. udusi się, co byłoby przykre dla nowego właściciela i niesłychanie przykre dla nas.
Pierwszym krokiem było powtórzenie zdjęcia z kontrastem. Teraz psiak był już na tyle duży, że wszystko powinno być dobrze widoczne. I owszem. Świetnie zobaczyliśmy kontrast w żołądku, drzewie oskrzelowym i płucach bo pies jak zwykle zaciągnął przełykaną treść pokarmową tchawicą. Przełyk natomiast wyglądał normalnie. Umówiliśmy się na endoskopię.
Po kilku dniach Cypuś został poddany narkozie a my się denerwowaliśmy jakby miał mieć operację na otwartym sercu.
Badanie endoskopowe wykazało osłabiony odruch krtaniowy. Podczas przełykania odruch ten powoduje zamykanie się chrząstek krtaniowych, dzięki czemu pokarm trafia do przełyku i żołądka, a nie do tchawicy i płuc. U Cypka chrząstki się nie domykają i połączenia nie jest szczelne, dlatego część pokarmu trafia do oskrzeli i wypływa nosem.
Ponieważ pies był zbyt młody, by podawać mu leki mogące zaburzyć jego rozwój dostaliśmy lek jedyny, nie powodujący niepożądanych skutków ubocznych. Codziennie robiliśmy zastrzyk z Nivalinu mającego pobudzić i wzmocnić przewodnictwo nerwowe i pogłębić pożądany odruch. Ponieważ wydawało nam się, że jest niewielki, pozytywny efekt podawanie Nivalinu zostało wydłużone i w sumie seria wyniosła 30 zastrzyków z tygodniową przerwą.
Dzisiaj Cypis Zuch ma 7 miesięcy i zdecydowaliśmy się szukać mu domku. Zuch, bo walczył o życie i zwyciężył.
Domek musi być wyjątkowy, odpowiedzialny, nie panikujący i przytomny.
Najlepiej, żeby Cypek nie był psem wyłącznie podwórzowym. Ponieważ się często krztusi, może mieć podrażnione drogi oddechowe co zimą mogłoby ułatwić osiedlenie się infekcji.
Z piciem nie ma problemu. Cypis pije z dużego poidełka dla gryzoni, więc domek musiałby dbać, by codziennie i cały czas była tam woda. Jeśli pies jej tam nie znajdzie, będzie pił z kałuży, miski lub innego zbiornika. Na język nabierze się za dużo wody, więc wpłynie do płuc, część do nosa, pies zacznie się krztusić i zamiast ugasić pragnienie będzie zajęty pozbyciem się płynu z dróg oddechowych. A więc picie z poidełka to podstawa. Z niego spływa na tyle mało wody, że Cypek może ugasić pragnienie nie krztusząc się wcale. Co więcej, świetnie rozumie że gdy pije z poidełka nie ma dolegliwości i mając do wyboru picie z miski i „z patyka” wybiera to drugie.
Po drugie karmienie, najlepiej w obecności kogoś z domowników. Od kiedy Cypek nauczył się pić z poidełka może dostawać suchą karmę, jednak dobrze by była delikatnie zwilżona wodą (wtedy nie przykleja się w tchawicy do ścianek i Cypek je ją całkiem sprawnie). Nie wolno zwilżać olejem.
Można podawać suchą karmę trochę rozmoczoną. Można podawać wszystko, co może przybrać formę kawałków wielkości kostki do gry (np. wielkości kociego jedzenia z puszki).
Jedzenie z puszki musi być opłukane z wszelkiego sosu i żelatyny. Nie należy karmić jedzeniem półpłynnym, można dawać normalnie surowe kości z mięsem i inne przysmaki do gryzienia.
Cypis Zuch i Czeczotka
Nie tracimy nadziei, że psu będzie można jeszcze jakoś pomóc, więc nowy dom z pewnością nie zostanie pozostawiony sam sobie i będziemy chcieli uczestniczyć w dalszym leczeniu psa, jeśli będzie ono możliwe (także finansowo).
Pies jest do oddania w dobre ręce, po spisaniu stosownej umowy opisującej również jego stan i załączającej wyniki badań. Psa najchętniej oddalibyśmy komuś sprawdzonemu, z polecenia kogoś z forum, ale oczywiście nie jest to podstawowy wymóg.
Jeśli ktoś byłby zainteresowany adopcją tego cudownego psa prosimy o kontakt pod nr tel. 0 603 07 07 59, e-mail zbyszkowisko@autograf.pl; lub poprzez wpis w tym wątku adopcyjnym. |
|